Miałam zacząć tradycyjnie od lemon curd, ale cóż … będzie od mandarynkowego :) A zawdzięczam to mandarynkom, które nie dały się obrać ze skórki. Więc oto i on, pyszny curd – tradycyjny krem angielski, o którym niegdyś na studiach miałam przyjemność wspomnieć w swojej prezentacji. W wersji oryginalnej wykonany na soku z cytryn, jednak istnieją też popularne wersje z innych cytrusów, a także wersje ze wszystkich -berries. Wielokrotnie robiłam te kremy i zawsze spotykałam się z przepisami, które podawały jedynie ilość owoców do wyciśnięcia. A wiadomo, owoc owocowi nierówny i raz krem był idealny, raz za gęsty, czasami za rzadki. Opracowałam sobie idealne proporcje – w zależności tylko do użytego soku zwiększam lub zmniejszam ilość cukru. Aha, i pominęłam startą skórkę – nigdy nie chce mi się potem kremu przecedzać. Bez skórki naprawdę nic nie traci. Prosty i szybki. Polecam :)
Składniki:
- 125 ml wyciśniętego soku z mandarynek
- 100 g masła
- 2 duże jajka
- 2 żółtka
- 0,5 szklanki cukru
Przygotowanie:
W garnuszku umieścić cukier, 2 jajka, 2 same żółtka i sok wyciśnięty z mandarynek. Porządnie rozkłócić rózgą kuchenną lub mikserem na jednolitą masę. Garnuszek umieścić na palniku i na małym ogniu podgrzewać ciągle mieszając, tak jak budyń. Po chwili można dodać już masło. Uważać aby nie przypalić. Gotować aż krem zgęstnieje. Jeśli pojawią się grudki podczas gotowania można krem przetrzeć przez sitko lub zblendować. Gotowy krem przelać do wyparzonego słoiczka lub miseczki. Po wystudzeniu do temperatury pokojowej, krem przełożyć do lodówki.
Krem od razu po ugotowaniu jest dość rzadki, odpowiednią gęstość uzyskuje po kilku godzinach w chłodzie.
Można przechowywać w lodówce do 2 tygodni (nigdy u mnie tyle nie wytrzymał). Idealny do kruchych ciast, babeczek, tart i tortów. Do wyjadania łyżeczką również :)
Smacznego!