Racuchy drożdżowe

Pyszne, puchate racuchy drożdżowe. Przepis dla tych, którzy nie liczą kalorii bo nie ma lepszych racuchów aniżeli smażonych na tłuszczu, obsypanych suto cukrem pudrem – i nie ma czego się bać, nie chłoną dużo tłuszczu. „Ciocia, proszę, dodaj ten przepis na Facebook’a. Będę błagać mamę, żeby mi takie w domu zrobiła!”. Chyba nie może być lepszej rekomendacji :) Wykonanie jest banalnie proste, wystarczy wymieszać łyżką. Dodam tylko, że przepis pochodzi ze strony Moje Wypieki.

Składniki:

  • 500 g mąki pszennej
  • 30 g świeżych drożdży
  • szczypta soli
  • 2 łyżki cukru
  • 1,5 szklanki letniego mleka
  • 1 jajko

Przygotowanie:

Mąkę przesiać do dużej miski, dodać szczyptę soli i troszkę przemieszać. Na środku zrobić wgłębienie, wkruszyć tam drożdże i zasypać cukrem (suche drożdże wystarczy wymieszać z mąką). Zalać drożdże z cukrem 0,5 szklanki letniego mleka, przykryć ściereczką i pozostawić na około 10 min, aż drożdże zaczną pracować.

Po tym czasie dodać resztę mleka i jajko. Wymieszać porządnie (ja robię drewnianą łyżką), przykryć ponownie ściereczką i zostawić w ciepłym miejscu na około 1-1,5 godziny do podwojenia objętości.

Po tym czasie rozgrzać patelnię i smażyć racuszki na oleju, na złoty kolor z każdej strony. Ciasto nabierać łyżką uprzednio maczaną w zimnej wodzie, aby ciasto ładnie ześlizgiwało się z łyżki. Moc palnika nie może być zbyt mocna, ponieważ racuszki z wierzchu będą zbyt rumiane a w środku jeszcze surowe. Mam płytę indukcyjną, smażyłam na poziomie 5 (z 9).

Usmażone racuszki odkładać na talerz wyłożonym papierowym ręcznikiem aby odsączyć nadmiar tłuszczu.

Podawać jeszcze ciepłe, obsypane cukrem pudrem, z dżemem lub czekoladą – jak kto lubi. Pozostałe racuszki można odświeżyć w mikrofali – znów będą ciepłe i pachnące. Mi to się nigdy jeszcze nie zdarzyło aby z tej porcji coś zostało, a porcja jest spora :)

* Dziś ciasto drożdżowe zrobiłam około 9,00 i na wyrastanie miskę z ciastem przykrytą folią włożyłam do lodówki. Przyszłam do domu około godziny 14,00 – od razu po wejściu wyjęłam wyrośnięte ciasto z lodówki na blat, aby się ociepliło. Zanim zdążyłam się przebrać i rozpakować rzeczy, ciasto się ociepliło i jeszcze troszkę podrosło, już było gotowe do smażenia. Tą opcję również polecam osobom, które chciałyby delektować się drożdżowymi racuszkami a nie ma ich pół dnia w domu.

Smacznego!

Dodaj komentarz